Z reguły robimy to wieczorem. Wszystkie składowe umieszczamy w misce. Podana ilość soli jest przykładowa. Każdy musi znaleźć taką ilość, która jemu odpowiada. Mieszamy rózgą, żeby nie było grudek. Na drugiej misce kładziemy sito, które wykładamy połową metrowej gazy (dostępna w aptece). Przelewamy zawartość pierwszej miski na gazę. Następnie łapiemy rogi gazy, łączymy i razem delikatnie skręcamy, tak żeby zawartość nam nie wypłynęła. Na tak zawiniętą gazę kładziemy nieduży talerzyk spodem do góry. Na nim stawiamy duży słoik z przetworami (musi być ciężki). I zostawiamy w temperaturze pokojowej do rana.
Rano zdejmujemy słoik i talerzyk. Miskę z sitem wstawiamy na godzinkę do lodówki.
Po tym czasie wyjmujemy z lodówki. Nasz serek z gazy przekładamy do miseczki, w której docelowo będzie serwowany. I możemy się nim zajadać…
Serwatki nie wylewajcie. Przyda się do zrobienia chleba...
Proste. Prawda? Ilość pracy? Minimalna. Efekt? Oceńcie sami, ale śmiem sądzić, że polubicie jak spora część moich znajomych, którym powiedziałem jak to zrobić…