Opakowanie śledzi otwieram, zlewam olej, płuczę płaty zimną wodą, osuszam papierowym ręcznikiem. Następnie kroję je w nieduże kawałki (jak na zdjęciu).
Cebule obieram i kroję w drobną kostkę.
Listki laurowe, pieprz, jałowiec, ziele angielskie i gorczycę wkładam do moździerza i tłukę na miazgę (można zmielić w młynku).
Do umytych słoiczków (350 ml) wsypuję warstwami po około półtorej łyżeczki cebuli i pokrojonych filetów śledziowych oraz przeważnie ok. ¾ łyżeczki przyprawy (tak naprawdę ilość przyprawy zależy od upodobań).
W ten sposób robię śledziki w trzech smakach. Jedną część przesypuję cynamonem, drugą majerankiem a trzecią, przygotowaną wcześniej, korzenną mieszanką. Do tej ostatniej dodaję sok z cytryny.
Następnie zalewam po kolei olejem. Używam oleju z pestek winogron ponieważ jest na tyle delikatny, że nie zmienia smaku śledzi.
W ostateczności olej rzepakowy też może być.
Z takiej ilości wychodzą mi przeważnie po dwa słoiczki śledzików w trzech smakach.
Po zakręceniu potrząsam słoiczkami, żeby przyprawy lepiej zmieszały się z pozostałą zawartością i wkładam do lodówki. żeby się "przegryzły".
Przed samą kolacją wigilijną przekładam śledzie do salaterek.