Kapustę cienko szatkujemy. Marchewkę obieramy i ścieramy na tarce (oczka dowolne). Mieszamy dokładnie razem i solimy.
Dokładnie mieszamy, ugniatamy i odstawiamy na jakieś 2-3 godziny, aż puści sok.
Kiedy kapusta puści sok, przekładamy kilka porządnych garści do kamionki i ubijamy. Ubijamy bardzo długo i porządnie, aż zacznie bardzo wyraźnie puszczać jeszcze więcej soku. Póki nie puści więcej soku, nie dokładamy kolejnej części kapusty.
Można bawić się małym ubijakiem, jest to trochę czasochłonne i może nas potem boleć ręka (co delikatniejsze jednostki następnego dnia nawet się tą ręką nie podrapią, znam takie przypadki). Jeśli tłuczemy tę kapustę i ''ni końca ni początku nie widać'', mamy dwa wyjścia: albo wołamy zmiennika, albo dziecko ;)
Przygotowanie dziecka do pomocy wygląda następująco: myjemy dziecku nogi kilka razy, w bardzo ciepłej wodzie. Paznokcie nóżek czyścimy szczoteczką, nawet jeśli wydają się czyste. Zakładamy dziecku gacie do kolan i zapraszamy do kamionki :) dziecko depcze kapustę, która błyskawicznie puszcza sok, my co i rusz dokładamy kolejną, kiedy poprzednia warstwa znika pod wyciśniętym sokiem, a nasza latorośl ma radochę nie z tej ziemi - wszyscy zadowoleni :)
Tym delikatnym, którzy będą się burzyć, że to niehigieniczne, obrzydliwe i w ogóle be, od razu mówię, że mnie to nie rusza, daj Wam Boże zdrowie :). Bardziej rusza mnie ilość chemikaliów, którą znajdziemy w produktach notorycznie kupowanych w sklepach. Kapustę, którą udeptało dziecko swoimi nóżkami, mytymi, czystymi i zdrowymi - wrąbię z przyjemnością :)
Po zakończeniu deptania kapusty wysyłamy dziecko do porządnego umycia nóg (żeby sól nie podrażniła skórki), dajemy mu w nagrodę jakąś czekoladkę czy też malowankę, a sami wracamy do kapusty.
Tutaj pokazuję, jak ładnie moja Zosia udeptała 6kg kapusty w kamionce, która ma około 30-35cm wysokości :))